Święta nie wpłynęły za dobrze na moje samopoczucie :( W ramach rozrywki wrzucam dzisiaj na szybko zdjęcia młodszego brata Gieniusi, Gieniusia... (oboje mają imiona na cześć pierwotnej właścicielki - Eugenii).
Gieniuś jest pacynką. Ma do kompletu poduszko-kołderkę i niemowlęcą czapeczkę (w zasadzie miał, bo gdzieś mi się zapodziała). Pewnie doskonale prezentowałby się na jakimś współczesnym mu łóżku dla lalek :)
Głowa celuloidowa, sygnatura ASK w trójkącie, reszta to oczywiście tkaniny. Nie powiem... ciężko było je doprać... O ile kołderka w miarę zachowała kolory (nie wiem, jaki to rodzaj materiału), o tyle z biegiem lat ciało i czapeczka strasznie spłowiały (flanela). Przy bliższych oględzinach widać, że były jasnoniebieskie.
we własnej pościeli |
Gieniuś w całej okazałości |
posłanie od spodu |
Nie wiem, czy pościel była w komplecie, czy może szyta w domu, ale nawet jeśli, to pewnie na wzór innych podobnych akcesoriów dla takich lalek. A może ta oryginalna uległa zniszczeniu?
a może on był do kupienia w ogóle bez poduchy, tylko jako pacynka? To bardzo oryginalna lalka szrajerka! Unikat wręcz!
OdpowiedzUsuńbyć może faktycznie był bez poduchy. widziałam kiedyś coś bardzo podobnego z głową biskwitową (Marseille'a o ile dobrze pamiętam) , więc pewnie w jakimś krótkim okresie czasu takie pacynki w pieleszach były popularne. Faktycznie, nie widziałam nic podobnego z ZASTu. Muszę mu zajrzeć pod rękawicę i sprawdzić, jakie jest zakończenie jego szyi, bo zaczęłam się zastanawiać właśnie, czy on był z góry zaplanowany jako pacynka, czy występował też w wersji z normalnym ciałem.. hmmm...
OdpowiedzUsuńMa niesamowicie słodką twarzyczkę!!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńja tak z tą poduchą wypaliłam, bo miałam z identycznego materiału piżamkę jak byłam mała, i dlatego tak mi się skojarzyło, że ta poducha może nie od niego... A pacynkowy to on jest na bank w oryginale. Jak ma pięknie łapki odszyte... I skojarzył mi się z bye-lo
OdpowiedzUsuńToż to ja chyba właśnie bye-lo widziałam w takiej wersji właśnie :) albo coś z prawie identyczna twarzą, może to był ten od Grace Putman, ale raczej AM, bo byłam trochę zszokowana. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że Gieniuś i Gieniusia przeleżeli przynajmniej 40-50 lat w regale. Ich właścicielka miała około 90 lat kiedy zmarła (od raczej ciut powyżej, kiedyś wiedziałam, ale nie pamiętam teraz), a było to hmmm... w 2005 roku czyli 7 lat temu. Liczmy, że urodziła się w 1915, dostała lalki w wieku 10-12 lat, tj. około 1925 co zgadzałoby się z działalnością kaliskiej fabryki lalek. Po wojnie w 1945 miała ok. 30 lat. Może w dorosłym wieku z sentymentu zrobiłaby mu nowe poduchy, ale trudno powiedzieć... ten materiał, to nie jest taki piżamowy, jest raczej śliski. jakby wiskoza?
Usuńa może dzieci tej pani bawiły się też gieniusiem? I zrobiły mu poduchę:)
Usuńona właśnie nie miała dzieci, mąż też jakoś zmarł za młodu. hmmm... nie, to wiskoza na 90%, nawet ma coś jakby tłoczone prążki. w sumie ta wiskoza pasowałaby, bo to też jakieś włókna celulozowe :D kurczę, zaraz go wygrzebię z szafki i obejrzę dokładnie...
UsuńBardzo oryginalny lalek- pacynka.
OdpowiedzUsuńto ja miałam w identyczny motyw piżamkę, ale nie śliską:) już nie pamiętam czy to płótno, czy flanela. ..:) w każdym razie Gieniuś skradł moje serce. Ja strasznie lubię celuloidy. Mają w sobie coś 'upiornego'?hi hi. Biskwity są po prostu piękne, a celuloidy takie tajemnicze.
OdpowiedzUsuńhihihihi Gieniuś owszem, ma urok osobisty. dla mnie też celuloidy są bardziej hmm.. jakby to powiedzieć... "nasycone" historią. nie wiem, na czym to polega. biskwity z rzadka. w przypadku celuloidów od razu wyobrażam sobie te dzieci, które się nimi kiedyś bawiły... rozczulają mnie strasznie.
Usuń