Dostałam nawet dwa gratisy - jeden w postaci brązowego barwnika do wełny, drugi to zwitek czesanki Bluefaced Leicester w kolorze naturalnym (pasma jasne i ciemne). Moje dziecko stwierdziło, że ten zwitek to miękki motyl i przez jakiś czas kitłasiło się z nim na wszelkie sposoby. Zaczynam żałować, że nie mam pojęcia jak to przerobić na coś konkretnego, bo wełenka faktycznie jest mięciutka i puszysta :)
Ale do rzeczy.
CZESANKI
Oto i one.
1. Mix alpaka + jedwab
Zaniemówiłam otwierając pakunek. Czesanka jest absolutnie przepiękna. Pomijając robienie peruk postanowiłam w najbliższym czasie odświeżyć swoją bardzo podstawową wiedzę na temat robienia na drutach i wyprodukować sweterki dla całej rodziny.
Jest to coś najmilszego i najdelikatniejszego na świecie. Gdybym mogła, uwiłabym z tego jakieś ogromne gniazdo i spała w nim, a nie w łóżku. Czesanka jest tak prze-fantastyczna, że aż nie wiem, co z nią zrobić. Mogłabym godzinami siedzieć i po prostu macać te włosy. Wiem, gadam jak wariatka, ale nic na to nie poradzę :D
Z farbowaniem gorzej. Jedwab ma mniejszą tendencję do wchłaniania farby, przez co farbowanie nie jest równomierne, ale to można też zaliczyć na plus - w rezultacie włosy wyglądają bardziej naturalnie, w końcu człowiek też nie ma jednokolorowego "kasku" na głowie.
Farbowanie nastręcza jednak kolejny problem - czesanka dosyć się zbija, traci jedwabistość i puszystość (to, zdaje się, głównie wina jedwabiu). Po wyczesaniu (za pomocą np. grzebienia dla psa, małego ostro zakończonego drewnianego patyczka lub igły) trochę wraca do formy.
Generalnie to, co widzę po farbowaniu bardzo przypomina niektóre stare moherowe peruki, więc jest rewelacyjna, jeśli np. z jakichś powodów lalka wygląda dziwacznie w nowej, świeżej fryzurze (bywa i tak).
Plus - nie skręca się po namoczeniu.
Plus kolejny - bez farbowania ma przepiękny kolor jasnego naturalnego blondu.
Plus jeszcze jeden - bez farbowania i bez żadnej obróbki poza wyczesaniem jest rewelacyjnym materiałem na peruki dla tych droższych, szlachetniejszych lalek biskwitowych.
2. Wensleydale
Czesanka mniej delikatna od alpaki z jedwabiem, ale równie przyjemna. Ciut ciemniejsza w kolorze, ale też bardzo jasna (zauroczona poprzednią czesanką nie zastanawiałam się jeszcze, czy w takim naturalnym stanie dobrze będzie wyglądała jako blond peruka).
Plusy:
- bardzo wytrzymała, nie plącze się tak bardzo po namoczeniu
- schnie w tempie błyskawicy
- w zasadzie nie wymaga tak dokładnego wyczesywania, wg mnie wystarczy ją porozdzielać palcami
Małe minusy:
- włosy mogłyby być nieco "cięższe", ale to jest prawdopodobnie do skorygowania przy robieniu peruki - kwestia ułożenia i uformowania włosów
- po namoczeniu zaczyna falować, natomiast są to bardzo ładne fale,w sam raz dla lalek (minus za to, że jeśli akurat potrzebny jest moher gładki i prosty, to z oczywistych względów ta czesanka się nie będzie nadawała).
FARBOWANIE
Farbowałam na 3, w zasadzie 4 sposoby.
2 x farbami do włosów Joanna w kolorach "słodkie cappuccino" i "orzechowy brąz", na zimno brązową farbą do wełny i na małym fragmencie jednej czesanki wypróbowałam własną osobistą farbę do włosów L'Oreal, bo farbowanie moherów zbiegło się w czasie z koniecznością zadbania o własny wygląd ;)
Uwaga - kolory w rzeczywistości są nieco ciemniejsze, niż na zdjęciach.
wstępne efekty mojej ciężkiej pracy |
po lewej mix alpaka+jedwab, po prawej Wensleydale - po farbowaniu "czekoladowym brązem"- na opakowaniu jest to bardzo ciemny brąz |
mix alpaka+jedwab "czekoladowy brąz" - prawa strona po wyczesaniu |
po lewej - Wensleydale, po prawej alpaka+jedwab - farbowanie kolorem "słodkie cappucino"- na opakowaniu kolor bardziej jak średni złoty blond czesanki wyszły w jasnym mysim blondzie, trochę siwe |
alpaka+jedwab zafarbowana L'Orealem nazwy koloru nie pamiętam (muszę zerknąć na pudełko), ale ma moich włosach wychodzi z tego kolor dosyć ciemny, taki brąz idący w rudy rezultat - truskawkowy blond |
Tu kilka zdjęć, na których widać fragmenty częściowo wyczesane.
A tu....
Pierwsza próba zrobienia peruki z mieszanki jedwabiu z alpaką bez farbowania.
Pochwalę się też swoim Marseillem 390, który w między czasie przeszedł dosyć skomplikowaną operacje plastyczną, dzięki której pęknięcia stały się znacznie mniej widoczne (poprzednie zdjęcia tu: Stare Lalki: Armand Marseille 390)
Tu jeszcze ta sama peruka na nowym nabytku, czyli AM 3200. Lalka nie jest jeszcze gotowa - jest nadal w częściach i czeka mnie dużo pracy nad nią. Tu służy tylko za modelkę ;)