Translate

TRANSLATE

środa, 21 marca 2012

Sam - cd.

Po kilku dniach rozterek, po nie wiem ilu oględzinach oczu, które były dołączone do Sama, zdecydowałam się na działanie.... Nie mogłam już patrzeć na tymczasowe niebieskie plastiki. Niestety te szklane, które prawdopodobnie są jego własnymi oczętami, strasznie zezowały i wyglądały na za małe, chociaż idealnie pasowały do miejsca, w którym powinny być zamontowane. 


Wszelkie próby delikatnego rozciągania okazały się bezskuteczne. Nawet nocne rozgrzewanie na kaloryferze nie przyniosło rezultatu. 

Postanowiłam zaryzykować i wrzuciłam je do ciepłej wody. Okazało się, że gruba warstwa wosku, którym cała konstrukcja była powleczona, lekko rozmięka, ale tylko na chwilkę. No więc, idąc za ciosem, włożyłam ustrojstwo pod strumień bardzo ciepłej wody. I zaczęłam zdrapywać co się tylko dało, czyli praktycznie cały wosk i sporą część farby (powieki). 

W rezultacie okazało się, że ktoś już kiedyś majstrował przy tych oczętach, bo w jednej szklanej kulce wyraźnie widać było ciemną masę (coś jak poxylina), która znajdowała się pod woskiem i trzymała oczy na miejscu (tzn. masa obleka drut, na którego końcach umocowane są szklane oczy i jednocześnie mocuje te oczy na miejscu). Czyli jedno oko kompletnie nie do ruszenia. Za to drugie zaczęło się lekko poruszać. No i wystarczyło! Lekki luz plus trochę plasteliny do utrzymania oczu na miejscu w głowie i wszystko gra! 

Jakby ktoś był bardzo uparty, mechanizm nadaje się do reperacji. W zasadzie nadal działa, tylko trzeba byłoby poświęcić trochę czasu na znalezienie idealnej ostatecznej pozycji dla prawej gałki, unieruchomienie jej i dodanie nieszczęsnych powiek, żeby po zamknięciu oczu lalka nie świeciła gołymi białkami. Mi taka technika jest zbędna, spać go nie będę kładła.






Dostał też coś na kształt peruki. Nie mam niczego, na czym mogłabym zamocować strzępy moheru, ale ostatecznie tak też nie wygląda najgorzej. Głowa została wypchana watą, na tym zamotany i podszyty (zupełnie nieprofesjonalnie i jak popadnie) moher. Kiedyś dostanie coś lepszego, na razie tak zostanie.




A twarz tak się świeci, bo jest świeżo po pielęgnacji kremem dla niemowląt. Trochę brudu zeszło, krem sam sobie wyparuje z czasem.


Nadal pozostaje kwestia ubrania............. 


A tak wyglądał na początku:








3 komentarze:

  1. Łee na początku masakra teraz jest śliczny!

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tez kremuję niektóre lale:)))))))

    a jemu to bym w ogóle nowe włosy załatwiła:) I tak wygląda jak dziewuszka:)))
    poza tym cudeńko z tymi brazowymi slepiami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurczę, to co ma teraz, to takie zwitki karbowanego moheru. miałam jeszcze na podorędziu coś w kolorze średniego blondu i żółty - ten biały to najlepsza opcja z tych trzech. zaraz mu przymierzę perukę lalki-dziewczynki ciemnobrązową. zobaczymy, jak to będzie kolorystycznie. nie wiem, czy nie skończy jako dziewczynka, na jakiś czas chociaż, bo tych "męskich" rzeczy jest straszny deficyt :(((

      Usuń