STRONY / PAGES

piątek, 29 marca 2013

PRZESTROGA

Trochę zaszokowana jedną z aukcji na Allegro, chciałabym przestrzec potencjalnych nabywców starych lalek...

1. Jeśli 100-letnia lalka jest w stanie IDEALNYM to już powinno wzbudzić podejrzliwość

2. Jeśli lalka ma do tego kompletne ubranie (potencjalnie jej własne) wyglądające na nowe, to jest to kolejny sygnał alarmowy

3. Jeśli do tego wszystkiego ma plakietkę oświadczającą  że jest to oryginalny wyrób danego producenta, to już w zasadzie mamy pewność, że to lalka, która ma o jakieś 80 lat mniej, niż powinna

4. Jeśli znajdziemy w Googlach zdjęcie lalki z tym samym numerem, tego samego producenta i okaże się, że ta, którą chcemy kupić, jakoś dziwnie nie jest podobna (może nam się wydawać nawet ładniejsza), to proponuję rozważyć jaką cenę jesteśmy skłonni zapłacić za ładną współczesną lalkę (nawet nie reprodukcję, tylko jakieś nawiązanie do oryginału).

:)

----

hihihi a tu, żeby nie być gołosłowną, przykład.. :)
udało mi się trafić na cudaka z plakietką. Numeru 382 nie kojarzę (może też sprzedawca coś źle zobaczył), ale Baby Gloria jest szalenie podobna do tej formy, więc ją wrzucam do porównania ;)


Tu "original Armand Marseille"



i Baby Gloria w oryginale


Dobra, włoski ciut inne i Baby Gloria ma chyba bardziej otwartą paszczę, ale chodzi o wykonanie :)

wtorek, 19 marca 2013

niedziela, 17 marca 2013

Jutta (hura!!! hura!!!)

Spełniło się kolejne z moich marzeń - dostałam w prezencie Juttę. To znaczy sama sobie najpierw ten prezent znalazłam, tylko dałam znać komu trzeba, że dziękuję, perfum ani kremów ani w ogóle niczego nie chcę (nie to, że nie potrzebuję...), za to pojawiła się taka jedna lala....

No i jest. 

Jutta, wyprodukowana przez Simona & Halbiga dla Cuno & Otto Dresslera (Dresslerów w zasadzie). Rok około 1900 (do około 1914 o ile się nie mylę, ale z 1900 znalazłam bardzo podobną).

Mój pierwszy Halbig....! cóż z tego, że dla Dresslerów ;)

Jest nieduża i bardzo przyjemna. Ma popękaną głowę, ale na szczęście aż tak nie rzuca się to w oczy.
Peruka była w miarę nowa, szyta przez kogoś z taśmy naturalnych włosów. Kolor idealny dla niej, ale wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. W miejscu grzywki nad twarzą było bardzo grubo i włosy dosłownie tworzyły zadaszenie (na zdjęciu nie jest to aż tak widoczne). Nie dało się tego przypłaszczyć, podpięcia też nie pomagały. W końcu dzisiaj wzięłam się za robotę, rozprułam wszystko i przyszyłam od nowa. W sumie po skończeniu został mi kawałek taśmy o długości ok. 30 cm :)

Chciałam jej zrobić kolczyki, ale jedna dziurka okazała się zaklejona podczas reperacji głowy i już nie bardzo mogę z tym walczyć, bo mogłabym ją bardziej uszkodzić. Przykleiłam dwa koraliki na super-glue, trudno, tak musi wystarczyć, chociaż z wiszącymi kolczykami wyglądałaby fantastycznie.

Ciało, na którym przyjechała, to straszny składak. Nic do siebie nie pasowało. Dostała lekko sfatygowane ciało z innej lalki, tamto pójdzie na części.

Acha, rzęsy jeszcze jej dorobiłam. Kupiłam kiedyś rude rzęsy z ludzkich włosów dla innej lalki, ale wyglądała w nich jak pajac. Dla Jutty, po przycięciu (dwie zrobione z jednej), okazały się idealne.

Tak było (w sumie nie tak źle)



Tak jest dzisiaj






wtorek, 12 marca 2013

Rzadko spotykane okazy

Szykuję się do pozimowego powrotu, ale jeszcze nie mam siły do zajmowania się własną kolekcją. Lalki leżą sobie i czekają, a ja co jakiś czas robię do nich podchody - otwieram szafkę / szufladę z myślą np. "o! teraz właśnie muszę koniecznie zrobić perukę dla Kestnera! dosyć tej prowizorki! chcę, żeby w końcu wyglądała tak, jak powinna wyglądać, a nie jak przebieraniec!", po czym patrzę na delikwentkę, zaczynam czuć wszechogarniające osłabienie, zamykam szafkę / szufladę i idę zjeść serek waniliowy.

Ostatnio nawet owemu Kestnerowi urwałam (niechcący oczywiście) całkiem porządną nogę, zasypałam wszystko trocinami, zwyzywałam siebie za psucie czegoś, co było w bardzo dobrym stanie (i to kestnerowe oryginalne!), owinęłam dziurę papierowym ręcznikiem i stwierdziłam, że to chyba nie mój dzień..... 

Całkiem niedawno udało mi się zdobyć książkę "Rare Character Dolls" Maree Tarnowskiej.
Oglądam ją i oglądam i mam niedosyt. Powinna być 3 razy grubsza. Zdecydowanie.
Muszę, po prostu MUSZĘ pokazać Wam niektóre ilustracje z dwóch powodów - po pierwsze oczywiście niespotykane lalki - po drugie i równie ważne - same fotografie. Nie wiem, kto jest autorem zdjęć (nie mogę znaleźć tej informacji nigdzie), ale są absolutnie genialne. 

Zapraszam do oglądania :)

Huret - 48 cm Błazen / Poliszynel
Huret - 48 cm

sygnatura: Depose Tete Jumeau M4 11 - 56 cm

Jumeau 214 - 59 cm

sygnatura: Depose Jumeau 11 201 - 61 cm

sygnatura: Depose Tete Jumeau Bte. S.G.D.G. 12 - 66 cm

sygnatura: Depose Tete Jumeau Bte. S.G.D.G. 10 - 56 cm
 
Jumeau 218 - 64 cm
sygnatura" Depose Tete Jumeau 211 10 - 59 cm

Kammer & Reinhardt ok. 1909 roku - sygn. K.*R. 104
  
po lewej: Kammer & Reinhardt - "Carl" sygn. K.*R. 107 (29 cm)
po prawej: Simon & Halbig - sygn. 1303 S. & H. Wimpern Geschutz (39 cm)

po lewej: Rammer & Reinhardt "Carl" (patrz zdjęcie powyżej) (55 cm)
po prawej: lalka w oryginalnym stroju pielęgniarki - brak sygnatury (59 cm)

Simon & Halbig - sygn. S. & H. 1527 (51 cm)

czarownica: Simon & Halbig - sygn. 1305 S. & H. (51 cm) ok. 1905 r.
płaczące dziecko: Kestner - sygn. 255 2 O.I.C. (30 cm) ok. 1920 r.

brak sygnatury - 43 cm